sobota, 25 października 2014

Directioner pażdziernika, reportaż z filmu WWA Tour

Witajcie po raz drugi tego wieczoru.
Myślę, że nadszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu na "Directioner Października".
Z wielką przyjemnością ogłaszam, że została nią Agata Kaźmierczak!
Serdecznie gratuluję naszej "miss miesiąca"! Jeśli chcecie lepiej poznać Agatę, zapraszam do zakładki "Directioner Miesiąca".

A teraz zwycięska praca - reportaż z filmu koncertowego trasy WWA Tour autorstwa Agaty Kaźmierczak.
Zapraszam wszystkich do przeczytania.

Na samym wstępie, muszę napisać, że było niesamowicie i był to jeden z najwspanialszych dni mojego życia! Ale może zacznę od początku…

Na seans wybrałam się z moją przyjaciółką, 11 października, na godzinę 16:00 w Bydgoszczy.
Od razu, gdy weszłyśmy do kina, zobaczyłyśmy mnóstwo Directioners: część siedziała na kanapie, większość na środku sali, a mała grupka czekała na popcorn (my go nie kupiłyśmy, bo podejrzewałyśmy, że i tak nie będziemy nic w stanie przełknąć).
Podbiegła do nas dziewczyna, z którą moja przyjaciółka zaprzyjaźniła się już na „This Is Us” (mnie wtedy nie było) i nas przytuliła. Przedstawiła się jako Zuza. Ja spotkałam inną znajomą - Monikę.
Atmosfera była cudowna. Chwilę po wejściu na salę dołączyłyśmy do grupy dziewczyn puszczających piosenki z telefonu, a my stałyśmy w kółku, śpiewając i tańcząc.
Dwie Directionerki chodziły po Sali i zbierały na czerwonej koszulce podpisy userów z Twittera. Chwilę później my również zaczęłyśmy zbierać Twittery, przy okazji miło gawędziłyśmy sobie z innymi (co było dla mnie dość trudne na początku, bo jestem aspołeczna, ale w na szczęście się przełamałam).

Nagle światła zgasły i na ekranie pojawiła się reklama najnowszego albumu One Direction „FOUR”! Wszyscy zaczęliśmy tak krzyczeć, aż do 5 ochroniarzy stojących w sali dołączyła kolejna piątka. Pamiętam, iż serce biło mi tak szybko, że zaczęłam panikować.
Chwilę później na ekranie wyświetlił się napis: „One Direction. Where We Are Film. Just one weekend”, a potem to zdjęcie :


Później zaczęły się wyświetlać te wszystkie firmy i wytwórnie, z którymi zespół współpracuje. Najgłośniej krzyczałyśmy na „Syco Enterinament”, gdy zaś pojawił się napis „Modest” zaczęłyśmy buczeć.
Chwilę potem na ekranie pojawiła się piątka tak dobrze znanych nam chłopaków. Prawie zemdlałam – byli w jakości HD na ogromnym ekranie!
Jako pierwszy, zwrócił się do nas Harry:
- Witajcie, jesteśmy One Direction. Teraz obejrzycie wywiad, którego premiera ma miejsce tutaj, w jakości HD, razem z pytaniami od fanów, których wszystkich tutaj nie zamieściliśmy, z braku miejsca, ale wszystkie oraz cały koncert będziecie miały okazję zobaczyć po kupieniu „Live from San Siro”. Miłego seansu.
Ekran zgasł, a następnie zapalił się ponownie i obok chłopaków pojawił się Ben Winson (reżyser filmu oraz prowadzący rozmowę). Nadszedł czas na wywiad.

Pytań było dosyć dużo, więc zacytuję jedynie te najśmieszniejsze.
Jako pierwsze, chłopcy opowiadali o początkach swojej kariery: grali w małych klubach w Anglii i Irlandii i na ich koncerty przychodziły tłumy. Wspomnieli też, że w jakimś małym miasteczku ich wygwizdali!
Pamiętam, jak Liam powiedział:
- Niesamowita była nasza pierwsza gala. Zjawiliśmy się tam – przed nami siedziała Rihanna, niedaleko Kaynie West, a my siedzieliśmy sobie i zajadaliśmy popcorn. Patrzyli na nas dziwnie, w końcu byliśmy jeszcze dzieciakami. Kiedy więc wyczytali nas po odbiór nagrody, zrobiliśmy wielkie oczy, a wszyscy patrzyli na dzieciaki, które jeszcze przed chwilą zajadały popcorn, a teraz odbierają nagrodę.
Zayn został zapytany, dlaczego tak mało mówi podczas koncertów. Stwierdził, że jak chce się odezwać, to ma mnóstwo słów w głowie i nie wie, które wybrać, a poza tym czuje się onieśmielony i plącze mu się język.
Cały Zayn!
Rozmawiali też o pomniku Jezusa w Rio, który wywarł na nich ogromne wrażenie i że „to szaleństwo, że mogliśmy go zobaczyć”.
W tym momencie kamera pokazała zbliżenie na Zayna, który przejechał palcem po wardze, a podniosłyśmy taki pisk, że ochroniarze musieli zakryć uszy rękami.
Chwilę potem miał miejsce  zdecydowanie najważniejszy i zarazem najśmieszniejszy moment wywiadu – Louis został zapytany przez Bena, jak często zmienia ubrania podczas trasy.
- To zależy, ile ubrań mi jeszcze zostało – odpowiedział – Czasami bywa tak, że mi się kończą, więc muszę chodzić w jednych skarpetkach 3 dni. Jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza.
- A bokserki? – dopytywał Ben.
- Bokserki?- tutaj Louis zrobił się lekko czerwony i zmieszany – No… – śmiech chłopaków i nasz również. – Czasami tak się zdarza…
- Dobra, porzućmy ten temat. Teraz bardzo zasadnicze pytanie: o co chodzi z tą przerwą na sikanie? Jesteście jedynym zespołem, który w trakcie koncertu robi sobie przerwę na sikanie! – Reżyser był bezlitosny w wyciąganiu na światło dzienne krępujących szczegółów.
Tutaj chłopcy odpowiedzieli, że nie mają bladego pojęcia, ale nagle w trakcie koncertu jednemu z nich się zachce i od razu muszą iść wszyscy, oraz że zazwyczaj wtedy na scenie zostaje sam Liam.
- Jak to? Liam nie potrzebuje się załatwić? To przez tą nerkę?
Chłopcy wybuchli śmiechem.
- Liam nie ma chorej nerki. – skomentował Louis. – Przez te wszystkie lata wciskał na jakiś mit.
- Nie rozumiem… – Ben wydawał się zmieszany.
- Faktycznie, jak byłem młody, nerka była pokryta bliznami i nie pracowała, musiałem uważać, żeby nie pić za dużo wody, bo nie pracowała. Ale niespodziewanie, w wieku 18 lat, okazało się, że jest zdrowa!
Później padło też pytanie o najlepszy koncert trasy i chłopcy odpowiedzieli, że właśnie San Siro, ze względu na akcje koncertowe, które się tam wydarzyły; później o stadion, na co Liam odpowiedział:
- Wielkie wrażenie zrobił na nas sam fakt, że gramy na stadionach, bo niewiele osób tego doświadczyło! Występowanie na Wembley, tak jak największe sławy, to po prostu nieopisane uczucie! Graliśmy dla 90 tysięcy osób, to było niesamowite! Korzystając z okazji, chciałem podziękować naszym wszystkim fanom, którzy przybyli i was, którzy nas oglądacie!

Po skończonym wywiadzie ponownie wyświetlił się napis „One Direction”, następnie były pokazane fanki w kolejce do wejścia do stadionu. W tym czasie, w tle leciał miks piosenek, który pojawia się na koncertach przed wyświetleniem Intro.
Potem oczywiście pojawiło się intro w jakości HD.  

Pierwszą piosenką była „Midnight Memories”. Jako drugą, chłopcy zaśpiewali „Little Black Dress”, „Why Don’t We Go There” była trzecią z kolei, a następnie Niall stanął na środku i wygłosił przemowę której podziękował fanom za przybycie, oraz ogłosił, że następną piosenkę napisali z myślą o fanach – „Don’t Forget Where You Belong”.
To był taki piękny gest z ich strony, po prostu tonęłam we łzach.
Potem było jeszcze gorzej (coraz piękniej): chłopcy zaczęli śpiewać „Right Now”. Wszystkie powiedziałyśmy tylko cicho: „o nie…”, ale nic się nie dało zrobić. Podczas tej piosenki fanki z Mediolanu podniosły kartki, układając w taki napis:



To była najlepsza akcja wszechczasów. Nic więc dziwnego, że na twarzach chłopaków malował się szok.
Liam, wzruszony tym gestem, podziękował fanom i powiedział, że szkoda, że tego nie widzą.

Emocje były tak duże, że musiałam przykucnąć, aby złapać trochę powietrza. Dodam, że po każdej piosence biłyśmy gromkie brawa.
Gdy zaczęło się „Happilly”, zaczęłyśmy stawać na krzesłach i oczywiście wciąż śpiewałyśmy z nimi. W myślach cały czas tylko powtarzałam sobie, że muszę oddychać, bo niedługo pora na „Little Things”.
Po odtańczeniu „Live While We’re Young”, rzeczywiście zaczęła się ta wzruszająca piosenka. Wszystkie wyjęłyśmy telefony i zaczęłyśmy świecić latarkami. Cała sala została rozświetlona. Oczywiście nie zabrakło też krzyczenia „LOVE YOU” podczas solówki Nialla.
Po zakończeniu, Louis powiedział:
- Muszę się odlać. – Skomentowałyśmy to salwą śmiechu.
- Ja też – powiedzieli jednocześnie Niall i Harry.
- Ja też – dodał Zayn i pobiegł za chłopakami.
- Hej, chwila! Wszyscy na raz? Tak w trakcie koncertu? – Jedyny Liam pozostał na scenie.
- A co mam zrobić? – słychać było krzyk Tommo.
- Wygląda na to, że zostałem sam… Eh… Fajnie…
Wtedy zostało pokazane słynne ujęcie z backstage’u, gdzie stoi tylko jedna toaleta typu Toi-Toi, i chłopcy czekający w kolejce, wołający: „pośpiesz się”.
Gdy Louis wrócił, Liam wyraźnie odetchnął z ulgą, na co ten odpowiedziałł tylko, że „jest kolejka”. To było mega zabawne.
Kiedy wszyscy byli już ponownie na scenie, chłopcy zrobili sobie selfie, na tle Mediolanu, aby „uczcić tę wspaniałą noc”:

Mnóstwo razy piszczałyśmy bardzo głośno, gdy robili zbliżenie na któregoś z chłopaków. Nie zabrakło też słynnej miny Louisa.
Potem chłopcy zaśpiewali „Moments”, „Better Than Words”, „Alive” (podczas którego zostali podsadzeni przez platformę) oraz „One Thing”( gdzie oczywiście wszystkie pokazywałyśmy palcem „tą jedyną rzecz”).
Powoli kończyły nam się siły, więc całą „Dianę” wysłuchałyśmy siedząc na krzesłach lub podłodze, a niektóre dziewczyny na schodach, ponieważ w trakcie piosenek często zbiegałyśmy na dół. Szybko jednak cała sala podniosła się, widząc Harryego, mówiącego:
- Dziękujemy wszystkim za przybycie. Tu, wszystkim osobom na koncercie i Wam, którzy siedzicie i oglądacie nas w domach – po czym wskazał na nas.
Kolejny raz piszczałyśmy tak, że ochroniarze zatykali sobie uszy rękoma. Nie wiedzieli, że po chwili One Direction wykona swoje kultowe „What Makes You Beautiful”, podczas którego dosłownie siadłam na fotel i nakryłam się kurtką (moje reakcje wyglądają dziwnie, wiem).
Na „zakończenie” Liam krzyknął „Good night Mediolan” i chłopcy zapadli się pod scenę.
Zrobiła się cisza jak makiem zasiał, bo ekran zgasł. Nie trwało to jednak długo, bo zaczęłyśmy krzyczeć „We want more! We Want more!”, na co po jakimś czasie chłopcy wrócili na scenę z piosenką „You & I”. Ponownie zaczęłyśmy świecić telefonami, a parę osób zaczęło nagrywać . Dołączyłam do nich, a mój filmik możecie zobaczyć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=uMz5QCpAmLo&feature=youtu.be&a .
Podczas „Story Of My Life” fanki trzymały swoje zdjęcia z dzieciństwa i plakat z napisem: „Jesteście historią naszego życia”. Wszystkie chwyciłyśmy się wtedy za ręce i zaczęłyśmy się kołysać w rytm piosenki, oczywiście płacząc. Ostatnią piosenką była „Best Song Ever”.



Kiedy chłopcy się pożegnali i już na serio zeszli ze sceny, moje łzy zamieniły się w wodospad. Na ekranie pojawiło się około 100 zdjęć fanek, następnie napisy razem z nagraniami i zdjęciami osób, które były wtedy na koncercie. Wtedy cały nasz rząd się przytulił, a po chwili dołączyła do nas większa grupa dziewczyn. Nie znałyśmy się, ale wiedziałyśmy, że to był znak wsparcia i jedności w naszej rodzinie. Wszystkie płakałyśmy, bo to był koniec – koniec tego koncertu i ogólnie trasy koncertowej.

Podsumowując – to było niebywałe uczucie, atmosfera była cudowna. Wszystkie zachowywałyśmy się tak samo: piszczałyśmy w tych samych momentach, dzięki czemu czułyśmy się jak jedna wielka rodzina.
To był jeden z najwspanialszych dni mojego życia.

Agata Kaźmierczak
/Angel

9 komentarzy:

  1. Płaczę :( Piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez to ryczę, że nie mogłam jechać ;'(
    Wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Opis jest naprawdę piekny. Nie byłam na filmie i reportaż bardzo przybliżył mi jak to wszystko wyglądało i wyjaśnił sprawę z sikaniem ;) Naprawdę super. Bardzo serdecznie gratuluję.
    D.

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG to jest przepiękne... tak bardzo przybliża tamten film :'c

    Przy okazji mam pewną propozycję: Angel, nie lepiej byłoby zrobić tak, że Directionerzy/Directionerki wszystkich miesięcy byliby w jednej zakładce? W sensie że jedna osoba z aktualnego miesiąca byłaby na pierwszej pozycji, a potem po kolei chronologicznej pozostałe osoby z dopiskami, w jakim miesiącu i jakiego roku? Wiesz o co mi chodzi? Tak by było ciekawiej, dzięki temu moglibyśmy "podziwiać" osoby z zaległych miesięcy i w ogóle to byłoby dla nich większe wyróżnienie?
    ~Nika

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniała historia :) Mam nadzieję że będę miała okazję obejrzeć ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opis jest piękny. Naprawdę. Też chciałabym w ten sposòb opisać swój wyjazd na Where We Are. Ale ja niestety nie miałam tak wspaniałej atmosfery jak nasza Directioner Miesiąca. Ale w Poznaniu niestety nie było tak fajnie. Przede mną w rzędzie siedziały sezonówki które spoglądały na nas z mordem w oczach gdy tylko śpiewałyśmy. Mimo wszystko uważam wyjazd za udany. Widziałam moje słoneczka 'w akcji', kupiłam gigantyczny zestaw i dostałam plakat 1D. To był jeden z najlepszych dni mojego życia. Gratuluje Directioner miesiąca i mam nadzieję, że uda mi się zakupić film na DVD.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję bardzo za to wyróżnienie, tak się cieszę♥ Przepraszam, że z takim opóźnieniem, miałam kiepsi dostęp do komputera
    ~Agata

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie żeby coś ale byłam na tym filmie i nie było BTW.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń